Z posłanką Agnieszką Pomaską rozmawiała Dorota Karaś z Trojmiasto.Gazeta.pl
Oryginalny artykuł znajdziecie Państwo tutaj.
– Mam zastrzeżenia dotyczące gdańskich taksówek, dość często przyjeżdżają z opóźnieniem – mówi Agnieszka Pomaska, posłanka PO z Gdańska. – Zdarzyło mi się również złożyć skargę na komfort jazdy. W taksówce było brudno.
Agnieszka Pomaska: Dość często, głównie po Gdańsku. Zamawiam taksówkę, kiedy spieszę się i nie mam możliwości skorzystania z transportu publicznego.Jest pani zadowolona z poziomu usług?– Mam pewne zastrzeżenia, dotyczą głównie punktualności. Dość często taksówki przyjeżdżają z opóźnieniem. Zamawiam ten środek transportu, kiedy zależy mi na czasie, irytujące jest, gdy taksówka nie przyjeżdża na zamówioną godzinę. Korporacje mają czasem problem z wyliczeniem, ile czasu zajmie dojazd do klienta. Zdarzyło mi się również, że zadzwoniłam do firmy ze skargą na niski komfort jazdy.
To znaczy?
– W taksówce było brudno, samochód był w kiepskim stanie, do tego malutki i niewygodny. Jakoś przeżyłam tę jazdę, ale obawiam się, że turyści, którzy korzystaliby z takiego kursu, nie mieliby najlepszych wrażeń. Taksówki są również wizytówką miasta, warto dbać, by prezentowały się odpowiednio. Klienci powinni zwracać na to uwagę i przekazywać swoje uwagi firmom.
Gdańskie taksówki są ciągle droższe od warszawskich?
– Wydaje mi się, że nie. Gdańszczanie mają chyba niską świadomość tego, że od czasu, gdy rynek cen taksówek w Gdańsku został uwolniony, stawki są zróżnicowane. W Gdańsku zamawiam najczęściej „Dajana”, płacę 1,8 zł za kilometr. Taka sama stawka obowiązuje w korporacji warszawskiej, z której korzystam. Przejazd w Warszawie wychodzi chyba nawet trochę drożej, przez korki.
Pomysł uwolnienia w Gdańsku rynku usług taksówek sprawdził się?
– Na pewno. Nie ma w tej chwili większych problemów z zamówieniem taksówki po zakończeniu jakiejś dużej imprezy czy w sylwestra. Kilka lat temu można było o tym tylko pomarzyć. Taksówkarze musieli zacząć walczyć o klienta, jest spora konkurencja. Sporo osób jeździ dorywczo, ale dba o komfort usług. Znam studenta, który dorabia, prowadząc taksówkę w weekendy. Jeździ zawsze w białej koszuli, jest bardzo uprzejmy. Pozostał jeszcze problem gdańskiego lotniska, gdzie zdarzają się naciągacze, agresywnie walczący o klienta. Sama raz interweniowałam w sytuacji, gdy turyści z zagranicy chcieli skorzystać z usług takiej „dzikiej” taksówki.