Z Agnieszką Pomaską, posłanką Platformy Obywatelskiej, rozmawia Ryszarda Wojciechowska / Dziennik Bałtycki „Żenada. Wstyd mi za moje koleżanki i moich kolegów z Sejmu” napisała Pani na Twitterze po tym, jak posłowie odrzucili trzy projekty ustaw o związkach partnerskich.
I nadal się wstydzę. Liczyłam na to, że posłowie jednak umożliwią dalszą dyskusję nad tymi projektami ustaw w komisji. Bo przecież my nie głosowaliśmy nad wejściem ustaw w życie, tylko nad szansą dalszego dyskutowania nad nimi, nad przesłaniem projektów do komisji. Moim zdaniem, taka rozmowa o związkach partnerskich jest konieczna. Nie uciekniemy od niej. Jest mi wstyd, ponieważ wiem, że pewna część społeczeństwa oczekuje od nas takich zmian, a już na pewno dyskutowania o nich.
Wiadomo było, jak zagłosują posłowie PiS czy Solidarnej Polski. Rozumiem więc, że wstydzi się Pani za kolegów z PO.
Również za nich. Ale nie stopniowałabym tego, za kogo wstydzę się bardziej, a za kogo mniej.
Na 16 posłów PO z naszego terenu 6 głosowało tak jak minister Jarosław Gowin. To jakiś problem dla ministra Nowaka, który jest szefem pomorskiej PO?
Nie wiem, czym dokładnie się kierowali. Opozycja zarówno z prawej, jak i z lewej strony próbuje nas sprowokować do ideologicznej walki, bo w tym upatruje jedynej szansy na osłabienie Platformy. Mam nadzieję, że przynajmniej część z nich ma świadomość, że popełniła jednak błąd.
To głosowanie postawiło Donalda Tuska w niezręcznej sytuacji. Słychać o policzku dla premiera od konserwatystów PO. Jak premier powinien się teraz zachować wobec ministra Gowina?
Nie ja, na szczęście, będę wyciągała ewentualne konsekwencje. Chociaż uważam, że minister Gowin nadużył zaufania nie tylko premiera. Mojego także i wielu kolegów z Platformy. Nie powinien był wykorzystywać swojej pozycji i zabierać głosu w tej sprawie. Zwłaszcza że rząd w przypadku tych projektów nie zajął stanowiska. Minister Gowin w tym najgorętszym momencie wyszedł na mównicę i dolał oliwy do ognia. Udowadniając, że to była polityka. Jestem przekonana, że błąd naprawimy. Może trzeba więcej rozmowy i refleksji na ten temat wewnątrz klubu. Jestem za tym, żeby szukać kompromisu w tej sprawie. Bo, przynajmniej jeśli chodzi o pary homoseksualne, powinniśmy przyjąć jakieś rozwiązanie, które sprawią, że ich życie nie będzie mniej komfortowe niż pozostałych.
Julia Pitera powiedziała, że premier co najmniej powinien przeprowadzić rozmowę dyscyplinującą z ministrem.
I pewnie rozmowa się odbędzie. Ale myślę, że opozycja przesadza, wieszcząc z tego powodu szczególne kłopoty Platformy. To wewnętrzna sprawa naszej partii. Problem, z którym można się uporać.
Ale prawie jedna czwarta posłów jawnie postawiła się premierowi.
Tu nie chodzi o postawienie się premierowi czy pokazanie mu czegoś. Część kolegów, głosujących inaczej niż my, ma widocznie inny pogląd na tę sprawę. Zwracam też uwagę, że to jednak zdecydowana mniejszość w naszej partii. Szanuję ich zdanie, ale nie usłyszałam do tej pory żadnego racjonalnego argumentu, dlaczego nie mielibyśmy uregulować kwestii związków homoseksualnych.
Partia nie powinna być jak jedna pięść? Wtedy może pokazać swoją siłę.
Tam gdzie trzeba, jesteśmy jak zwarta pięść. Ale w kwestiach światopoglądowych przyjęliśmy zasadę swobodnego głosowania.