Wracamy do średniowiecza, nowoczesną medycynę zastępuje ideologia – mówili w Sejmie posłowie opozycji, komentując projekt ograniczający dostęp do pigułki „dzień po”. Musimy się opowiedzieć – jesteśmy za życiem czy za śmiercią – odpowiadali posłowie PiS.
W czwartek sejmowa komisja zdrowia rozpatruje projekt przewidujący, że antykoncepcyjne pigułki „dzień po” będą sprzedawane jedynie na receptę. Ta sama nowelizacja ma też wprowadzić przepisy ułatwiające dostęp do niestandardowej terapii w sytuacjach zagrożenia zdrowia i życia, jednak dotychczas dyskusja posłów skupiona jest wokół przepisów dotyczących antykoncepcji.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł przedstawiając projekt, zwracał uwagę, że obecnie wszystkie hormonalne leki antykoncepcyjne są dostępne na receptę. Rozwiązanie to umożliwi pacjentkom zasięganie opinii lekarza, uzyskanie porady, czy preparaty te nie wpływają negatywnie na zdrowie pacjentów – przekonywał. Powołując się na opinie Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych i Europejskiej Agencji Leków wskazał, że hormonalne leki antykoncepcyjne to „środki o działaniu silnym, potencjalnie niebezpieczne, wchodzące w wiele interakcji”.
Głos w dyskusji zabrała również Wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji ds. UE Agnieszka Pomaska, która pytała Ministra Radziwiłła czy uważa, że aborcja, do której miałaby prawo zgwałcona kobieta byłaby czymś lepszym, niż skorzystanie z antykoncepcji awaryjnej. Poseł Pomaska zapytała również czy Minister ma świadomość, iż ograniczenie dostępu do antykoncepcji awaryjnej doprowadzi do wzrostu kosztów antykoncepcji a także o to, czy wie, że 57% Polaków jest przeciwko wprowadzeniu recepty.
źródło: rmf24.pl