„Swoją drogą, nie rozumiem logiki Dudy. Mówi, ze przed Sejmem protestowały też mamy małych dzieci. Jak to? Nie powinny siedzieć w domu?” – tak Agnieszka Pomaska z PO odpowiedziała na Twitterze na zarzuty Piotra Dudy. A w rozmowie z Anną Ziobro zdradza, co to znaczy być posłanką i młodą matką.
Dlaczego nie siedzi Pani w domu, tylko chodzi dopracy, jak zarzuca szef Solidarności Piotr Duda?
– Każdy rodzic ma prawo zdecydować, jak wychowuje dziecko i kiedy wraca do pracy. Dotyczy to zarówno mam, jak i ojców. Mój mąż także zajmuje się malutką córką i nie ma z tym problemów. Dlatego tym bardziej nie widzę powodu, dla którego miałabym rezygnować z pracy.Trudno być w Polsce kobietą zaangażowaną w budowanie kariery i wychowywanie dzieci jednocześnie?
– Bywa niełatwo. Ale wszystko jest kwestią dobrej organizacji. Mój mąż jest tak samo zaangażowany w to, co się dzieje w naszym domu, jak ja. Poza tym on rozumie, że ja tak samo jak on chcę się realizować w różnych dziedzinach.
– Każdy rodzic ma prawo zdecydować, jak wychowuje dziecko i kiedy wraca do pracy. Dotyczy to zarówno mam, jak i ojców. Mój mąż także zajmuje się malutką córką i nie ma z tym problemów. Dlatego tym bardziej nie widzę powodu, dla którego miałabym rezygnować z pracy.Trudno być w Polsce kobietą zaangażowaną w budowanie kariery i wychowywanie dzieci jednocześnie?
– Bywa niełatwo. Ale wszystko jest kwestią dobrej organizacji. Mój mąż jest tak samo zaangażowany w to, co się dzieje w naszym domu, jak ja. Poza tym on rozumie, że ja tak samo jak on chcę się realizować w różnych dziedzinach.
Patrząc na starszą półtoraroczną córkę widzę, że nasza współpraca wychodzi jej na zdrowie.Pokazując, że nie trzeba wybierać między realizowaniem się w rodzinie a pracą, spotyka się Pani z brakiem zrozumienia?
– Mam wrażenie, że to nie jest bardzo pochwalana postawa. Często słyszałam, że po urodzeniu dziecka moje życie wywróci się do góry nogami i na nic nie będę miała czasu, a przez kilka miesięcy będę zajmowała się tylko dzieckiem. Teraz widzę, że dzięki dzieleniu się obowiązkami moje córki czują się równie dobrze w towarzystwie męża, jak i moim. Bardzo łatwo jest być wygodnym ojcem, który ucieka od domowych obowiązków i zwyczajnie zrzuca wszystko na żonę. Na szczęście, u nas jest inaczej i było to dla nas oczywiste.
– Mam wrażenie, że to nie jest bardzo pochwalana postawa. Często słyszałam, że po urodzeniu dziecka moje życie wywróci się do góry nogami i na nic nie będę miała czasu, a przez kilka miesięcy będę zajmowała się tylko dzieckiem. Teraz widzę, że dzięki dzieleniu się obowiązkami moje córki czują się równie dobrze w towarzystwie męża, jak i moim. Bardzo łatwo jest być wygodnym ojcem, który ucieka od domowych obowiązków i zwyczajnie zrzuca wszystko na żonę. Na szczęście, u nas jest inaczej i było to dla nas oczywiste.
Stawia Pani na współpracę.
– Zdecydowanie. Nasze córki od urodzenia są przyzwyczajane, że wspólnie z mężem dzielimy się domowymi obowiązkami. Ale muszę też powiedzieć o moim tacie, który także bardzo nam pomaga. Wspólne wychowywanie najmłodszego pokolenia bardziej scala całą rodzinę. I wszyscy jednogłośnie uciekamy od stereotypu głoszącego, że to na jednej osobie, na mamie, spoczywa cały dom i wychowywanie dzieci.
źródło: www.polskatimes.pl