Różne style pozyskiwania wyborców

2011-09-020

To już czas, gdy wyborcy zaczynają się zastanawiać, na kogo zagłosować. Problemu zazwyczaj nie ma z wyborem partii, bo to kwestia światopoglądu i obserwacji sceny politycznej przez cztery lata. Kłopot zaczyna się jednak, kiedy spoglądamy na listę kandydatów. Wiele osób drapie się wtedy w głowę i stwierdza: ale przecież ja tych ludzi w ogóle nie znam! A jeśli już trafimy na jakieś rozpoznawalne nazwisko, to zastanawiamy się, co ten poseł czy posłanka właściwie takiego zrobili? Czym sobie zasłużyli, że mam na nich teraz oddać głos? To normalne.

Większość z nas nie śledzi na bieżąco pracy posłów, nie chodzi na ich dyżury, nie czyta doniesień na ich stronach internetowych (jeśli je w ogóle mają). Dlatego przed wyborami posłowie chcą za wszelką cenę pokazać się przed wyborcami, a media, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom wyborców, organizują debaty, plebiscyty, podsumowania. Ale to żadna recepta, ludzie nie dają się zwieźć na chwilową aktywność. Polityczni wyjadacze o tym wiedzą i dlatego mają różne style wypełniania swojego mandatu.

Jest na przykład „styl na pracusia”. To posłowie, których nie znamy z mediów. Oni spalają się w pracy organicznej. Przykładowo pochodzący z Tczewa Jan Kulas albo Jerzy Kozdroń z Kwidzyna, obaj z PO. Kto kojarzy ich twarze? A to sejmowi rekordziści – Kulas w ilości złożonych oświadczeń (126), drugie miejsce w Sejmie! Kozdroń w przedstawianiu sprawozdań komisji – 68, pierwsze miejsce w Sejmie. Kulas ma do tego jeszcze 117 złożonych interpelacji, 134 zadane pytania (12. miejsce w Sejmie). Ten sam styl reprezentuje poseł Zbigniew Kozak z PiS (7. miejsce w ilości zapytań, 13. w interpelacjach). To posłowie, którzy mają się czym pochwalić przed wyborcami! Prawdziwi tytani sejmowej pracy! I jeśli nawet większości ich zapytań, oświadczeń i interpelacji nikt nie czytał, nie słuchał i nie miały większego znaczenia, to w wyborcach pozostanie przeświadczenie: to jest poseł, który naprawdę troszczy się o nasze sprawy. Na początku kadencji taki styl próbował uprawiać też Bogdan Lis, wybrany z listy Lewicy i Demokratów. Ale gdy klub się rozpadł, a poseł pogrążył się w partyjnych rozgrywkach, chyba przestało mu się chcieć.

Jest też „styl na przyjaciela”. W uprawianiu tego stylu bardzo pomaga znajomość nowych mediów. Mistrzynią jest tu Agnieszka Pomaska z PO. Do perfekcji opanowała posługiwanie się Twitterem, Facebookiem itp. Ma na tych portalach społecznościowych rekordowe liczby „znajomych” i codziennie zasypuje ich informacjami – o swojej pracy, o konkurentach politycznych i życiu prywatnym. Wyborcy mają dzięki temu przeświadczenie, że to ich dobra znajoma, przyjaciółka. To też haczyk na dziennikarzy. Taka twittująca posłanka zawsze gdzieś się w mediach przewinie, zagości. Przykład z posłanki Pomaski biorą posłowie Paweł Orłowski i Jerzy Borowczak, ale daleko im jeszcze do niej.

Jest też „styl na wybawcę uciśnionych”. Tu niedoścignieni są posłowie PiS. Gdański poseł tej partii, Andrzej Jaworski nie zmarnuje żadnej okazji, by pojawić się na różnych demonstracjach. To raz przyjdzie na manifestację klubu „Gazety Polskiej” w sprawie katastrofy smoleńskiej, by za miesiąc razem z lewicowcami bić się z policją w sprawach socjalnych. Zobaczymy go też na mszach, koncertach czy festynach ludowych. Takiego posła wszędzie pełno, a wyborca ma wrażenie, że to najaktywniejszy człowiek na świecie.

Oczywiście to klasyfikacja z przymrużeniem oka, większość posłów uprawia wszystkie trzy style, ale warto przypatrzeć się, którego jest najwięcej.

Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto
Autor: Maciej Sandecki

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany. Wymagane pola są zaznaczone *

https://www.pomaska.pl/wp-content/uploads/2023/10/apomaska_logowhite.png
Kontakt
58 767 72 40
574 152 793
Biuro Poselskie Agnieszki Pomaskiej, al. Grunwaldzka 82 (CH Manhattan, IV piętro), 80-244 Gdańsk